[Nowe Miasto n. Pilicą, 21 stycznia 1910 r.]
Nie wiem, o co chodzi Marcie i co to za pan, o którym pisze. Ale widzę, że nie odebrała mego listu, w którym jej napisałem, że cieszę się, iż chce tam zostać i chorymi się zajmować, i że pani Makomaska już oświadczyła, że tylko ja mam prawo do tego funduszu, i że prosiła panią Miszewską, aby biskupom to powiedziała. Więc nie potrzeba żadnych listów do Makomaskiej, bo żadnych nie przyjmuje, i ja sam nie pisałem do niej, bo kolędy w przeszłym roku zwróciła z powrotem pocztą, dlatego przez Miszewską załatwiłem to, ale jeżeli chcecie, to można próbować. Ale tam nie potrzeba żadnych przedstawień o zasługach swoich robić, bo on nie chce o niczym słuchać i mówi, że zgromadzeń nienawidzi.
Ks. Gajkowski może na zasadzie listu pani Miszewskiej do mnie pisanego upomnieć się o przepisanie własności i o skasowanie testamentu.
Boże błogosław