(3) List bł. Honorata do Siostry Jolanty Marty Łabusiewicz

[Nowe Miasto n. Pilicą, ok. 1910 r.]

Ja już nie mogę nic więcej zrobić w sprawie domu klimontowskiego nad to, co zrobiłem. Napisałem jak się rzecz miała, że pani Rościszewska nie ma żadnego prawa przywłaszczania sobie tego funduszu i rozporządzania nim, więc ten list może służyć i do pana Karskiego, i do każdej osoby, która się chce tym zająć. Nie przypominam, aby Jego Ekscelencja Biskup więcej wierzył tu pani Rościszewskiej, niżeli mnie i pani Miszewskiej, ale że oddał tę sprawę księżom, a ona zrobiła zapis tego funduszu na księży, wziął łatwo jej wiarę.
Radzę tylko dwie rzeczy: 1° Ponieważ pani Rościszewska powołuje się na A. Godecką, która ten fundusz przyjmowała, więc trzeba napisać do pani o tym, że ona odbiera dom klimontowski i zapisuje go księżom i poprosić o napisanie do Jego Ekscelencji Biskupa, że pani Makomaska nie dała żadnych warunków, podając swoją ofiarę, ale zostawiła wszystko do mego uznania; 2° A jeżeli to nie pomoże, to trzeba prosić Jego Ekscelencję Biskupa Sandomierskiego, aby raczył napisać do Jego Ekscelencji Biskupa Włocławskiego, że ponieważ ja zaprzeczam temu, co pani Rościszewska pisze i mówi, wówczas jeżeli ksiądz biskup nie uwierzy, ani mnie, ani pani Miszewskiej, której pani Makomaska napisała to oświadczenie o tym, Jego Ekscelencji, to niech z łaski swej wydeleguje jakiego kapłana, który by wspólnie z ks. Gajkowskim udał się do pani Makomaskiej i żeby zapytali jej nawet grzecznie o to. Chociaż tam dostęp jest trudny, ale jest tam jakiś pan, krewny, który wyrozumie rzecz i ułatwi widzenie. Należy przygotować ich na przypadek, gdyby nie chciała się osobiście widzieć, w którym należy wymienić, że pani Rościszewska przywłaszczyła sobie prawo do całego funduszu przez nią ofiarowanego i odbiera dom osobom przeze mnie upoważnionym i zapisuje go księżom, i utrzymuje, że ma na to upoważnienie od pani, a o. Honorat utrzymuje, że to zostawione było do jego uznania. W każdym razie odpowiedź otrzymać winna.
I należy i o tym wspomnieć, że nie wyrokując nic pani gdzie by narażać chorych, ale dla braku mieszkania na teraz uczynić tego nie mogą. Należy także zaprotestować przeciwko temu zarobkowi, iż fundusz panie wspierają, skoro ani grosza z tego nie mają, tylko z własnych funduszów utrzymują się, a jak mi mówili bracia, to nawet te nadużycia jakie poprzednio tam, które osoby zrobiły, to z dochodu tego tam pokryte zostało, a ksiądz biskup wierzy pani Rościszewskiej i na tym opiera swoją odmowę. Skoro rzeczy tak daleko zaszły, to radzę nie zasypiać tej sprawy, bo Panie macie obowiązek starać się, aby ten fundusz nie był zatracony, ani przecież interes fundatorki ujęty...
Bogu i Matce Bożej tę sprawę polecam.
sługa Wasz ks. Honorat, kapucyn